Prolog



Prolog.

Jean

-Tak to już dziś, ostatni dzień szkoły w tym semestrze i FERIE!- Obudziłam się słysząc moją młodsza siostrę krzyczącą ile sił w płucach. Wzdychając wzięłam telefon żeby sprawdzić, która jest godzina. 7:30. Cholera! Ziewnęłam pod nosem odkrywając fioletową kołdrę i wyskakując z łóżka. Szybko po maszerowałam w stronę szafy zastanawiając się co dziś włożę. Po chwili przebierania ubrań, wybrałam szary sweter z długimi rękawami i odkrytymi ramionami, a do tego podarte jeansy. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Chwyciłam ręcznik i owinęłam go wokół ciała. Wytarłam się, po czym nałożyłam przygotowane ubrania. Wyszłam z łazienki i podeszłam do lustra łapiąc szczotkę do włosów. Rozczesałam włosy i spięłam je w luźny kok. Wzięłam torbę przygotowaną do szkoły i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach usłyszałam moją 13 letnią siostrę. Bredziła coś o jakiejś imprezie dziś wieczorem. Od jakiegoś czasu to była jedyna rzecz, o której chciała rozmawiać. Weszłam szybkim krokiem do nowoczesnej, czarno czerwonej kuchni.
-Cześć wszystkim.- powiedziałam unikając wzroku rodziny.
-Dzień dobry.- odpowiedzieli. Usłyszałam szczekanie psa, nie był to nikt inny jak moja kochana Suzi. Owczarek niemiecki. 
 -Suzi!- Krzyknęłam, gdy biegła do mnie. Przywitałam się z nią. Kocham tego psa, zawsze mi pomaga, kiedy jest mi ciężko. Wystarczy, ze przyjdzie i położy się obok mnie. Spojrzałam na stół i złapałam jakąś kanapkę.
 -Hej, to moje.- wrzasnęła Kim gdy zauważyła, że kanapka zniknęła jej z małego zielonego talerza.   -Przestań się drzeć, mama zrobi ci drugą.- powiedziałam podnosząc głos.
-Co za bachor- warknęłam gryząc kanapkę
-Nie odzywaj się tak do siostry!- usłyszałam nerwowy głos mamy. 
 -Cokolwiek.- powiedziałam. 
-Muszę już iść bo się spóźnię. 
 -Zaczekaj chwile Jean!- powiedziała mama, jej ton był dziwny, nie wiedziałam o co jej chodzi. Mam nadzieję, że oceny za ten semestr jeszcze nie przyszły. 
 -Przyszedł list ze szkoły.- przeklęłam się w duchu.
-Mamo, ja wiem, że to nie wygląda dobrze, ale w następnym semestrze poprawię się. Obiecuję.- Powiedziałam błagalnym tonem. W duchu modliłam się żeby nie wymyśliła jakiejś głupiej kary. Nie wiecie do czego jest zdolna. Spojrzała na mnie, a jej oczy były smutne i równocześnie srogie.        
-Już za późno Jean, razem z ojcem rozmawiałysmy o tym i ...w następnym semestrze będziesz uczęszczała do uczelni z internatem w Miami. Tam gdzie twój brat. Wyjeżdżasz za tydzień. Zdążysz na pierwszy dzień po feriach.- Uśmiechnęła się z satysfakcją gdy zobaczyła wyraz mojej twarzy. 
 -SŁUCHAM?!

Hazel
 

Siedziałam przy jednym z drewnianych okien w naszym głównym salonie spoglądając na dołującą Pogodę za nim. Szare niebo zapełnione  ogromnymi chmurami,  przez które nie przedostawał się ani jeden promień słońca, gesty deszcz i zero życia.  Co się dzieje z Miami? Nie byłam przyzwyczajona do takiej pogody, dlatego kiedy tylko przychodziły takie dni, dużo myślałam. Chyba nawet za dużo.  Mogło by się wydawac, ze za to co mam dałaby się zabić nie jedna nastolatka. Tak, jestem popularna, mam wszystkie możliwe markowe ciuchy i  pełno kumpli,  ale jest pewna rzecz, której mi brakuje,  prawdziwa przyjaciółka. Jestem przyjaciółką dla wielu dziewczyn na tym uniwersytecie, ale żadna z nich nie jest nią dla mnie. Nie zrozumcie mnie źle, nie są fałszywe, ale życie w tym miejscu nauczyło mnie, że nie wszystkim się ufa. Mam Harrego i Nialla, ale jak imiona wskazują są oni chłopakami, a z nimi nie można o wszystkim pogadać.
Nagle głośny dźwięk dzwonka rozległ się po prawie pustym salonie co przywróciło mnie do rzeczywistości. Był to telefon Nialla. Odwróciłam się w jego stronę i z przymrużonymi oczami obserwowałam jego zachowanie. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie gdy spojrzał na ekran swojego iPhona. Ktokolwiek dzwonił Niall się go nie spodziewał.  szybkim krokiem wyszedł z pokoju Zostawiając mnie z resztą chłopaków. Nie minęło pięć minut a blondyn znów pojawił się w salonie.
 -Niedługo poznacie moją siostrę.- rzucił zmieszany, zupełnie tak jakby nie wiedział jak zareagować. Podrapał się po karku po czym odwrócił głowę w moim kierunku.
-A ty Hazel, w końcu masz szanse na jakaś przyjaciółke.- Wydawał się być tak samo zdziwiony jak my. W tym samym momencie do salonu weszła nasza opiekunka Georgia. Jej drobna i wysoka postać stanęła w dębowych drzwiach. 
 -Zbierajcie się, czas na śniadanie.- wymamrotała i zniknęła za progiem.  Podniosłam oczy w stronę zegara wiszącego nad kominkiem, faktycznie była już 7.30.

_______________________________________________________
Jeżeli przeczytałaś /eś to do końca proszę zostaw kom. cokolwiek nawet zwykła kropka jeśli ci się podobało. :) 

7 komentarzy: