wtorek, 31 grudnia 2013

3


________________________________________________
Punkt widzenia Hazel

-Halo! Czas wstawać! Już 7:00 rano, macie pół godziny, aby się wyszykować i zejść na śniadanie. – Jęknęłam przywracając się na drugi bok, kiedy nasza opiekunka ściągnęła mi kołdrę z łóżka.  – Młoda damo, czas na spanie się skończył. Wstawaj i to w tej chwili. – mrugnęłam kilka razy i zwlokłam się z łóżka. – Pół godziny!- powtórzyła Pani Lynch wychodząc z naszego pokoju. Usiadłam na łóżku, uśmiechnęłam się lekko, kiedy poczułam słoneczne promienie na mojej twarzy. Wygląda na to, że moja ulubiona pogoda wróciła. Odwróciłam się w stronę łóżka Jean. Ku mojemu zdziwieniu, nie było jej tam. Siedziała na parapecie przy oknie, podziwiając krajobraz za nim. Usłyszałam dźwięk wody w łazience, co oznaczało, że Megan ja zajęła. Świetnie. Wiadomo, każdy potrzebuję doprowadzić się do porządku, ale tej lasce zajmowało to zbyt długo.
- Cześć, Jean. – Powiedziałam z uśmiechem przy czym pomachałam do niej ręką
–Hej.- odpowiedziała bez jakich kolwiek emocji. Nawet nie raczyła spojrzeć na mnie. Co się jej stało?
-Wszystko w porządku?-  zapytałam lekko podirytowana. Wczoraj była bardzo miła. Jej błękitne oczy lekko zerknęły na mnie
–Tak, nic mi nie jest. – powiedziała z prawie nie zauważalnym uśmiechem, na twarzy. Nie przekonało mnie to ale nie chciałam naciskać. Miała podkrążone oczy. Nie wiem co działo się w jej głowie,ale zgaduję że nie spała w nocy

- - - - - - - - -

Siedzieliśmy już wszyscy na stołówce zajadając naleśniki z syropem klonowym. Mimo stereotypow o złej kuchni w szkołach, nasze kucharki zawsze starały się nam dogodzić
–Hej ludzie. Tęskniliście za mną? – do stolika dosiadł sie nie kto inny jak Harry. Wywrocilam oczami kiedy puścił mi oczko i zajął miejsce obok. Po mojej prawej stronie siedziała Jean, na przeciwko nas siedzieli Loui, Niall i Justin. Przy prawym końcu stołu był Zayn, a przy lewym oczywiście królowa plastików.
Chłopcy zaczęli swoją niezwykle fascynująca rozmowę o piłce nożnej o ile dobrze słyszałam. Naprawde mnie to nie obchodziło. Harry zaczął podrywać Jean, nie no, Serio? Jeszcze tego brakuje, nie macie pojęcia jak bardzo denerwuje mnie to, że zachowuje się jakby mnie tu nie było. Na szczęście, rudo włosa dziewczyna zdawała się zauważyć, że Styles to typ podrywacza i nie bardzo była nim zainteresowana. W miły sposób próbowała mu pokazać żeby się odczepił ale on nadal naciskał.
Zdenerwowana odeszłam od stołu i poszłam po książki do mojej szfki. Co z niego za palant, podrywa każdą i łamie im serca. Dobrze wiedział, że gdyby zrobił coś siostrze Horana, miałby przesrane u nas wszystkich. Mógłby sobie odpuścić, tą jedną. Dlaczego ja sie w ogóle nim tak przejmuję? Przecież go nienawidze. Bynajmniej się staram.
___________________________________________________________________

Punkt widzenia Jean

Zielono oki brunet chyba dość mocno irytował Hazel. Odeszła od stolika i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie. To dziwne, dlaczego byli dla siebie tacy nie mili? Fakt faktem, że Harry jest typem który flirtuje z każdą dziewczyną, co może denerwować większość otoczenia. Ale to wyglądało jakby po części była zazdrosna, skompromitowana i zraniona. Nie mam pojęcia co się między nimi stało, ale to na pewno nie była zwykla przyjaźń.

- - - - -
http://www.youtube.com/watch?v=Kxx77jHieKc

Spotkałam Hazel przy szafkach, wyciągnęłyśmy wszystkie potrzebne książki.
–Co masz pierwsze?- zapytała przeczesując ręką włosy.
–Chemię.
–Tą lekcję mamy razem, chodź za mną. – powiedziała zanim poszła w prawo. Szłyśmy dość szerokim zatłoczonym korytarzem. Pod ścianami stały szare szafki uczniów. Niektóre z nich miały graffiti na drzwiczkach. Typowe. Po kilku minutach przeciskania się pomiędzy tłumem ludzi idących na lekcje, znalazłyśmy się pod klasą.
– Idź do nauczyciela, przedstaw się, powiedz że jesteś tu nowa i zapytaj gdzie masz usiąść.- oznajmiła po czym weszła do klasy i niechętnie zajęła swoje miejsce obok Stylesa. Powolnym krokiem weszłam do środka i podeszłam do biurka.
– Dzień dobry, jestem Jean Horan. Jestem tu nowa i nie za bardzo wiem gdzie mam usiąść.- starsza kobieta w okularach podniosła głowę i przyjrzała mi się dokładnie.
 – Ah tak, Pani Lynch wspomniała mi coś o tobie.- uśmiechnęła się przyjaźnie i rozejrzała po klasie. – Tam jest jedno wolne miejsce, możesz tam usiąść. – wskazała palcem na miejsce przed biurkiem Hazel i Harrego. O nie, przy moim Stoliku siedział nie kto inny jak Justin Bieber. Część mnie cieszyła się bo będę mogła z bliska przyglądać się jego przystojnej postaci, ale druga część zdała sobie sprawę z jego nie krytej nienawiści do mnie.
Podziękowałam nauczycielce i leniwie przeszłam przez klase żeby zająć swoje miejsce. Odsunęłam krzesło na co, brązowe oczy chłopaka zwróciły się w moją stronę.
–O Boże, znowu ona.- wymamrotał pod nosem przywracając oczami. Postanowiłam to zignorować. Usiadłam na krześle i wyjęłam swoje podręczniki i coś do pisania.
–Dzisiaj waszym zadaniem będzie przeczytać temat na stronie 155 w podręczniku, a następnie odpowiedzieć na pytania na stronie 157. – powiedziała Pani Mure zapisując czarnym mazakiem numery stron na białej tablicy. – Jakieś pytania? – odwróciła się w stronę uczniów. Nikt się nie odezwał więc kobieta usiadła przy swoim biurku.
–Pani Mure, nie mam podręcznika. – oznajmił jakiś chłopak siedzący za mną. Okazało się, że to Harry.
–Więc wygląda na to, że będziesz musiał grzecznie poprosić koleżankę obok, aby użyczyła ci swojej książki. -  podniosła wzrok nad swoje okulary i zerknęła na Harrego z obojętna miną przekładając jakieś papiery. Odwróciłam się na moim krześle, Hazel patrzyła się w przestrzeń. Jej twarz nie okazywała żadnych emocji do póki zielono oki brunet nie spytał ją czy mogłaby podzielić się książka. Na jej twarz wdarł się satysfakcjonujący uśmieszek, kiwnęła lekko głową. Wyraźnie cieszyła się, że musiał użyć słowa „Proszę”. Sięgając po książkę, wolną ręką odgarnął swoje niesforne loki z czoła. Podręcznik leżał teraz po stronie Harrego, kiedy tylko niebiesko oka dziewczyna to zauważyła, ze złością przesunęła podręcznik na środek stolika. Przewróciła oczami i zaczęła czytać temat, więc zrobiłam to samo.
Starałam się skupić na chemii, ale chłopak obok ciągle mnie rozpraszał. Jego perfekcyjnie ułożone , jasno brązowe włosy. Karmelowo brązowe oczy w których odbijały się światła. Jego malinowe usta, które układały się w idealne serce gdy robił coś na kształt dzióbka. Sposób w jaki jego język zwilzal wargi. Zapierające dech w piersiach kości policzkowe, które dodawały mu poważnego wyglądu. Spora ilość pieprzyków na twarzy i szyi. Gęste brwi i długie rzęsy. Jego lewa ręka pokryta była tatuażami. Z tego co zdążyłam zauważyć, od wewnętrznej strony łokcia miał napis „believe” i oko, od zewnętrznej strony miał różę.
Klatka piersiowa brazowo okiego bruneta zaczęła drżeć i usłyszałam cichy chichot dochodzący z jego ust co wyrwało mnie z zamyślenia. Nie spoglądając na mnie powiedział:
– Gapisz się na mnie.- uśmiechnął się co pozwoliło jego perfekcyjnie białym zębom i małym dołeczkom, ujrzeć światło dzienne. Zarumieniłam się zdając sobie sprawę z tego, że od około dziesięciu minut przyglądałam się mu. Co ja mam poradzić na to że jest tak bardzo słodki, a zarazem przystojny i pociągający. Był po prostu definicją PERFEKCJI, w ludzkim wcieleniu.

- - - -

Na przerwie lanczowej Niall zaproponował oglądanie jakiegoś filmu u nich w pokoju, zgodziłyśmy się.  Po lekcjach poszłyśmy wziąść szybki prysznic i przebrać się. O 18 zeszliśmy na kolację, a około godzinę później siedziałyśmy już u chłopaków oglądając jakiś film akcji. Było już po 19, a film nie za bardzo mnie interesował. Leżałam na łóżku Nialla z Hazel pod kocem, która zaczęła zasypiać. Biorąc pod uwagę fakt, że wstałyśmy o 7, byłyśmy dość zmęczone. Zauważyłam, że Niall położył się na łóżku Harrego. A właśnie, gdzie jest Harry i Justin? W sumie Justin może być u królowej plastiku, ale Harry?  Nie ważne, może wyszedł się przejść czy coś. Hazel zdążyła już zasnąć, a mi naprawdę chciało się spać. Chcąc, nie chcąc powieki same mi się zamykały i zasnęłam.

Punkt widzenia Hazel

Ostatnią rzeczą którą pamiętam był zaczynający się film. Podnosząc głowę zauważyłam, że na ekranie telewizora leciały już końcowe napisy, co musiało znaczyć, że wszyscy zasnelismy. Chwilę potem usłyszałam głośne kroki zbliżające się w stronę pokoju w którym się teraz znajdowaliśmy. Odruchowo szybko położyłam głowę na poduszcze i przymykając lekko powieki udawałam, że śpię. Ktoś głośno nacisnął na złotą klamke otwierając tym skrzypiące drzwi.
-Przysięgam kurwa, jeśli ten typek jeszcze raz coś takiego wywinie. Nie ręcze za siebie.- po głosie rozpoznałam, że to Justin.
–Wiem, skurwiel za to zapłaci.- usłyszałam niski głos, Harry. -Ale uspokuj się kurwa, bo ich wszystkich obudzisz.
–Chodźmy stąd, bo zaraz ich rozpierdole.- wzdrygnęłam sie kiedy jeden z nich trzasnął drzwiami pokoju.
Kiedy otrząsnęłam się z tego co się właśnie stało, przyciągnęłam się i wstałam tak jakbym faktycznie spała. Obudziłam Jean i powiedziałam że musimy iść, było około 12 w nocy. Obyśmy tylko nie wpadły na jakiegoś nauczyciela.
Co to do chuja było? O czym oni w ogóle rozmawiali? To musiało być coś poważnego. Zastanawiałam się czy byłam jedyną osobą która wszystko słyszała.


________________________________________________

wtorek, 10 grudnia 2013

2 'Jealous?'

Punkt widzenia Hazel


-Megan zostaw ją zanim ci podkład z mordy spadnie. – zakpiłam z niskiej blondynki która stała przede mną.
–O proszę, znalazła się obrończyni zwierząt...-odpyskowała, a ja ignorując  ją kontynuowałam. 
 -Pamiętaj, że ta szkoła nie jest twoja. Jesteś tu dopiero od pół roku, a zachowujesz się jak nie wiem kto. - Megan dwa razy pstryknęła swoimi palcami, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła razem ze swoimi dwoma klonami. Ta laska chyba naprawdę ma się za księżniczkę. Odwróciłam się do dziewczyny, która padła ofiarą wytworni plastiku.
-Czy ty przypadkiem nie jesteś siostrą naszego Irlandczyka?
-Tak. Nie widziałaś go przypadkiem? – wygladała na zmieszaną.
–Chodź, zaprowadzę cię do niego. – uśmiechnęła się i zaczęłam iść pewnym krokiem, dobrze znając drogę do jego pokoju. Po chwili jednak zatrzymałam się i odwróciła do dziewczyny.  
–A tak przy okazji, jestem Hazel Avenue, najlepsza przyjaciółka twojego brata. – powiedziałam głosem pełnym dumy. Wyglądała na zaskoczona.
–Milo mi cię poznać. Ja jestem Jean Horan. – uśmiechnęła się.
–Dobrze wiem kim jesteś. – zaśmiałam się. –I szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać, żeby cie w końcu zobaczyć. –Zakomunikowałam wchodząc do prawego skrzydła szkoły, w którym znajdowały się łazienki i sypialnie chłopców.
–Właśnie wchodzimy na strefę męska. Możemy tutaj przebywać tylko pomiędzy 8 rano a 9 wieczorem. - wytłumaczył m jej jedna z wielu  zasad szkoły przy czym odruchowo wymachiwałam rękoma. 
 –Wow widzę, ze naprawdę macie tu niezły rygor – powiedziała wyraźnie niezadowolona. Pamiętam, ze kiedy dowiedziałam się o tym, byłam równie zniesmaczona.
–Przyzwyczaisz się. – powiedziałam klepiąc ja po ramieniu. Wolna ręka złapałam Klamkę pokoju numer 69 w którym mieszkali chłopcy, w tym nasza Sex bomba, Harry Styles, Oh ironio. Bez pukania wtargnęłyśmy do pomieszczenia gdzie siedział Niall i reszta chłopców.
–Siema, dziewczynki – kiwnęłam głową w ich stronę.
–Ha ha jak zwykle zabawna.- Westchnął sarkastycznie Niall po czym dodał. –O, znalazłaś moja zgubę – uśmiechnął się Niall podchodząc do Jean i wrzucił ja sobie na plecy.
__________________________________________________
Jean punkt widzenia
-Niall, postaw mnie!! – wykrzyczałam przez śmiech, a on zamiast mnie postawić zaczął kręcić się wokół własnej osi. Nagle upadliśmy na łóżko. Śmiejąc się histerycznie zeszłam z jego pleców.
–Awww, słodko – usłyszałam Hazel chichocząca w rogu pokoju.
–Chlopcy, przedstawiam wam moją siostrę, Jean. – powiedział Niall kiedy już się uspokojiliśmy. Pomachałam do nich.
–Jean, to jest Harry. – wskazał na Bruneta o kręconych włosach, a ten uśmiechnął się sympatycznie ukazując swoje dołeczki na policzkach. Był naprawdę przystojny, słodki ale tez pociągający. Nie był w moim typie ale jak na moje oko to panny za nim latały. Następnie wskazał palcem na mulata.
–Jestem Zayn. – Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu odsłaniając rząd białych zębów. –A to Louis. – powiedział mój brat wskazując broda na niskiego przystojniaka. W jego (zielonych?) oczach pojawił się błysk kiedy szeroko je otworzył. Patrzył się na mnie przez chwile z lekko rozchylonymi wargami. Postanowiłam przerwać niezręczną cisze. – Milo mi was poznać chłopaki. – Uśmiechnęłam się szeroko do nich na co się zaśmiali. – Brakuje tu jeszcze tylko Justina, pewnie siedzi u tej swojej dziewczyny. – powiedział Niall nakładając nacisk na słowo „dziwczyna”. Nie mam pojęcia o co chodziło ale skinęłam głową.
–Nawet ładna – powiedział Harry poruszając brwiami. Rumieniąc się odwróciłam wzrok w stronę Hazel.
–Na niej łap nie położysz.- powiedziała przez zęby. Wyglądała na wściekłą, wbijała wzrok w podłogę z wyraźnie zaciśniętą szczęką. Niall zauważając to odezwał się. – Może lepiej już idźcie, robi się późno, a nie chce żebyście wpadły w kłopoty.- powiedział drapiąc się po karku.
–Um, tak masz racje. Jestem tez trochę zmęczona.- powiedziałam i odwróciłam się do ciemnowłosej, szczupłej dziewczyny. – Mogłabyś zaprowadzić mnie do pokoju?
- Pewnie, tylko pokarz mi swój numerek. – podałam jej kluczyk. – Oh, wygląda na to, ze mamy razem pokój – uśmiechnęła się słabo. 
– To siema laseczki, widzimy się jutro. – Hazel mrugnęła w stronę chłopaków z wielkim uśmiechem, widać humor jej troszkę wrócił. Zaśmiałam się ze sposobu w jaki ich nazywała. Wyszłyśmy z pokoju, jak zgaduje, w stronę skrzydła dziewczyn. Idąc przez wielkie schody na głównym holu, przeszłyśmy do lewej części szkoły. Zobaczyłam przed sobą wielkie czarne drzwi z tabliczka „ Sypialnie Dziewczat”.Hazel pchnęła je, a moim oczom ukazał się długi korytarz. Ściany były pokryte pół zielono pół brązowa tapeta. Stare i wyblakłe już panele przykrywał czerwony, wąski dywan w kwiatowe wzory. Po lewej i prawej stronie miałyśmy białe drzwi z różnymi numerami. Wreszcie po kilku minutach stałyśmy przed drzwiami ze złotym numerem „114”. 
 –Niestety, nie mam dla ciebie dobrych wieści. – Powiedziała trzymając srebrną klamkę. Zdziwiłam się, no bo co jeszcze może mnie dobić? Już mi wystarczy, że muszę tu być. 
– Co masz na myśli? – skrzywiłam się. 
– Zobaczysz – oznajmiła otwierając drzwi.
Moje źrenice się rozszerzyły, kiedy zobaczyłam przystojnego szatyna z korytarza i królową plastików całujących się na łóżku. Spojrzałam na Hazel, a ona wywróciła na nich oczami. Odchrzaknęła znacząco na co oboje odskoczyli od siebie i usiedli na łóżku. Megan uśmiechnęła się łobuzersko i z satysfakcja patrzyła na mnie. – Ty i Megan już się znacie, a to jest Justin, ostatni członek naszej paczki, którego nie było w pokoju. – Oznajmiła patrząc w moja stronę. – Justin, to jest Jean, siostra Nialla. – tym razem zwracając się do chłopaka.
– Cześć. – powiedział z zaciśniętymi zębami i kamiennym wyrazem twarzy.
_______________________________________________________________________

W tle

Punkt widzenia Hazel

Spojrzałam na Jusa z zastanowieniem. Zwykle jest miły dla wszystkich. Mówiąc wszystkich, mam na myśli WSZYSTKICH! To sympatyczny i przyjacielski chłopak.
–Co ty tu do cholery robisz? Śledzisz Justina?- Megan zaśmiała się z wyższością, a Justin spojrzał się na Jean z czerwonymi polikami ze złości. Usiadłam na swoim łóżku nie spuszczając wzroku z całej trójki.
–Jean od dzisiaj będzie mieszkała z nami, cieszysz się?- zapytałam nie oczekując nawet odpowiedzi.
–Musze już iść. – Odezwał się chłopak i wszedł z zaciśniętymi pięściami. Wow, ta dziewczyna naprawdę musiała znaleźć mu za skore. Dzień się jeszcze nie skończył a ona zdążyła znaleźć wrogów.  Tak samo szybko jak Bieber z pokoju wyszła Megan, zostawiając mniel sam na sam z nowa. Wskazałam Jean do których szafek może włożyć swoje ubrania i które łóżko od dziś  należy do niej. Łączyło się ono z moim w nogach, tak abyśmy mogły widzieć się nawzajem leżąc z głową na poduszkach.
–Hazel, mogłabyś pokazać mi gdzie jest łazienka? – spytała niebiesko oka dziewczyna. 
– Za tobą.- wskazałam czarne drzwi przy łóżku naszej szkolnej „mendy”. Związała swoje rude włosy w niechlujny kok i weszła do łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz.
Wreszcie miałam trochę czasu, żeby pomyśleć. Dzisiejsze spotkanie z Harrym było dziwne, złapałam go na pieprzeniu się z kolejna laska. Powinnam już dawno się do tego przyzwyczaić, ale jakoś nie potrafię. Nie zawsze Harry był takim dziwkarzem. Kiedyś przyjaźniliśmy się , byliśmy ze sobą bardzo blisko. Zachowywaliśmy się jak para, ale żadne z nas nie dążyło siebie tak mocnym uczuciem. Owszem kochaliśmy się ale jako przyjaciele, nic więcej. Bynajmniej tak mi się zdawało.